Geoblog.pl    kasig    Podróże    Belgia - Erasmus, reszta mówi sama za siebie    Ieper, Kortrijk i marzenia...
Zwiń mapę
2010
21
mar

Ieper, Kortrijk i marzenia...

 
Belgia
Belgia, Ieper
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 295 km
 
Tydzień, który właśnie się kończy należał do wybitnie miłych - w piątek były urodziny uczelni, w związku z czym wszyscy mieli wolne.
Dlatego w czwartek poszłam na imprezę - Jenever's party. Jenever to rodzaj likieru, 20%. W pubie były do spróbowania w następujących smakach - czekoladowy, waniliowy, o smaku tequili, owoce leśne, jabłko, cukierkowy i truskawkowy. Pyszne, szczególnie czekoladowy.
Piątek był dniem absolutnego lenistwa. Chociaż nie - udało mi się nareperować dynamo w rowerze, co kosztowało 5 E. Miałam duże szczęście. Serwis w piątki jest nieczynny, a w inne dni tygodnia otwarty krótko i w godzinahc, kiedy zawsze jestem w pracy.
Udało mi się jednak namówić pana do zrobienia wyjątku - myślę, że zawiedziona mina na wieść o tym, że pozostaje mi udać się do normalnego, droższego, nie-studenckiego serwisu przekonała pana :]
W piątek Agatki zorganizowały również międzynarodowy obiad - tym razem u mnie w akademiku. Ja zrobiłam naleśniki z nutellą, Michael pyszne risotto, alice tiramisu, a dziewczyny padły na pomysł zrobienia klusek śląskich. Zabawa w lepienie trwała dość długo, ale przynajmniej było śmiesznie. I tak obiad trwał od 19 do po 22. Wszystko zostało ukoronowane epoką lodowcową.
W sobotę pojechałam z Jankiem do Ypres. Miasto troszkę turystyczne, wyróżnia się jednak tematem przyciągającym turystów. To tu, niedaleko, przebiegała linia frontu podczas pierwszej wojny światowej i tu po raz pierwszy użyto gazu bojowego. Poruszające, interaktywne, nowoczesne muzeum pozostaje na długo w pamięci.
Po zwiedzeniu Ypres pojechaliśmy do Kortrijk, gdzie odebrał nas nasz host - Seppe. Jak się okazało, musiał jechać na imprezę do Ghent przedtem jednak oddał nas pod opiekę swojemu przyjacielowi i zaprowadził do ogromnego domu z którego mogliśmy korzystac do woli. Obydwoje, Seppe i Brecht są niesamowitymi ludźmi. Seppe pracuje z ciężką młodzieżą, w zasadzie na cąłym świecie. Był w Indiach i w Afryce, a teraz EU funduje mu parumiesięczny pobyt na Wschodzie, po którym to okresie ma napisać książkę!
Ja też tak chcę. Brecht z kolei działa w srodowisku artystycznym. Prowadzi mini squat, w którym spędzilismy wieczór a zarabia na warsztatach z kreatywności. Ich dom, wielki, z czterema sypialniami był koszmarnie zaniedbany. Dostali go od bogatego faceta - płacą za wszystko 150 E - taniej niż akademik i raczej o niego nie dbają. typowe mieszkanie kawalerskie ełne brudnych naczyć, ale i płyt z ciekawą muzyką i fajką wodną. Taki to dwupiętrowy dom, z 4 sypialniami był naszym
"hostelem" - kocham Couch Surfing. Sobotni wieczór spędziliśmy z Brechtem w mieście, siedząc, rozmawiając, pomagając artystom śpeiszącym na reggae party. Później był spacer po mieście i klub z dziwną muzyką. Najbardziej podobało mi się wejście do klubu, gdzie ustawiona była maszyna robiąca bańki mydlane!
W niedzielę zwiedziliśmy Kortrijk. Jest to ładne miasteczko - standardowe - beginaż, apre kościołów. To co je wyróżnia to muzeum poświęcone bitwie złotych ostróg - naprawdę warte obejrzenia i ciekawie zrobione. oprócz tego warto zajrzeć do muzeum miejskiego, gdzie jest pare ciekawych post impresjonistycznych obrazów oraz ciekawa wystawa poświęcona zwierzętom w malarstwie.
Spotkania z takimi ludźmi działają bardzo stymulująco - zaczęliśmy z Jankiem planować coś na miarę gap-year. I podróży... Jak najwiecje, jak najdalej, za parę uśmiechów.
Kolejny tydzień dobiegł końca. Czas na następny :]
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kasig
Katarzyna Grochowska
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 37 wpisów37 34 komentarze34 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.06.2009 - 13.08.2009