Geoblog.pl    kasig    Podróże    Belgia - Erasmus, reszta mówi sama za siebie    antwerpia, głupi ma zawsze szczęście i zaległości
Zwiń mapę
2010
04
mar

antwerpia, głupi ma zawsze szczęście i zaległości

 
Belgia
Belgia, Antwerpen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 139 km
 
Dziś pierwszy luźniejszy dzień od wtorku ponad tydzień temu - nie miałam czasu robić wpisów. W pracy siedziałam do późna, czasem non stop cos robiąc, więc w domu nadrabiałam mailowe zaległości zamiast pisać bloga. Dziś szcześliwie luźniejszy dzień. Dużo inkubacji. Odpisałam na maile, skończyłam artykuł do Okiem Studenta. Mam nadzieję, że znajdę jeszcze czas na felieton i bloga. Teraz wgram tylko zdjęcia, a wpis edytuję. Postaram się jeszcze dziś :]


Ajaj, ależ zaległości. Z przyczyn praktycznych odpuszczę sobie pisanie o Gandawie, prawie dwa tygodnie temu.

Wtorek 23.02
Po doświadczeniu, zorientowałam się, że zgubiłam telefon. Więc zamiast spokojnie do domu, jeździłam sobie po trasie na której mógl on leżeć. Bez skutecznie. Padnięta, zmęczona, a sprawa z paczką i kurierem, który miał się ze mną kontaktować za pomocą telefonu którego nie miałam, bardzo denerwował.

Środa 24.02
Rano, jeszcze przed labem urządziłam nową wycieczkę "śladami telefonu", uzbrojona w pożyczoną komórkę Agaty - chwała jej za to. Zajechałam na salę gimnastyczną, obiecali, że zadzwonią jak znajdą, to samo w sklepie, w kórym kupowałam banana w drodze powrotnej. Później czekało mnie znowu kilka godzin pracy. W domu byłam koło 19.

Czwartek 25.02
Dla odmiany... praca! Dużo roboty ze wszystkim, może mało ambitnej, ale przy ponad 100 próbkach, każde zadanie robi się trudne do wykonania, szczególnie, jeżeli bardzo się chce nie pomieszać wszytskiego i nie zrujnować całego eksperymentu. Prosto z labu pojechałam zapisać się na przedstawienie w teatrze, później na Low Coutries i gzecznie do pokoju.

Piątek 26.02
Wreszcie luźniejszy dzień. Postanowiłam wyskoczyć na chwilę z labu i udało mi się "przechwycić" paczkę. Rodzice, jesteście kochani! Dostałam nawet prawdziwego oscypka i mnóstwo innych przydatnych rzecz - mój portfel się uśmiecha :] Następnie pędę wróciłam do labu na obronę doktoratu. Po obronie, był bankiet. Jedzenia jak na weselu! Chleby, babeczki z mięsem i krewetkami i ciasta. Koło 12. Do tego kiełbasy i warzywa oraz owoce. Do picia były nie tylko soczki, ale również szampan, wino i piwo. Do woli. Pod koniec ledwo mogłyśmy się ruszać. Ciekawa była też część nieoficjalan, mały teleturniej urządzony dla Roba. Finałowym zadaniem było przyporządkowanie zdjęć kobiecych biustów (w koszulkach, spokojnie) do pracownic instytutu. Rob zorbił to bezbłędnie! Na imprezę jednak już nie poszłyśmy, chciałam się wyspać przed Antwerpią

weekend
Antwerpia - nie mam już siły opisywać, mieliśmy bardzo fajnego hosta (spaliśmy korzystając z couch surfingu). Dom wielki, bilard, spiżarnia. Nasz gospodarz, nauczyciel w szkole podstawowej, mieszka w nim razem z 2 kolegami. Jak później Simon stiwerdził, nie jest zaskakujący taki standard życia, jeżeli złoży się razem pensję nauczyciela, hydraulika i technika dźwięku... Kocham Belgię!

Poniedziałek - czwartek
Głównie praca, praca, ale też zumba, obiad u Simona, Porter w środę i wieczne niedospanie. Dziś byłam na sztuce, bardzo surrealistycznej, troche w stylu Allena. Ciekawe doświadczenie :] Warto było zobaczyć. Teraz korzystam z możliwości wcześniejszego pójścia spać. Jej, kiedy ja ostatni raz poszłam się myś przed 22?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
kasig
Katarzyna Grochowska
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 37 wpisów37 34 komentarze34 169 zdjęć169 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
11.06.2009 - 13.08.2009